» Blog » Konung: Legenda Północy
06-07-2015 15:06

Konung: Legenda Północy

W działach: recenzje, gry komputerowe | Odsłony: 258

Chyba każdy miłośnik elektronicznej rozrywki ma w swojej kolekcji takie tytuły, do których bardzo często powraca. Poza okresową nostalgią, stare gry odpowiadają też za to co cieszy nas dziś. Warcraft trwale uformował u mnie definicję dobrego rtsa, Cywilizacja pokazała jak powinna wyglądać rozbudowana strategia a sympatyczny krokodyl zachęcił do skakania po platformach w serii Croc. W zasadzie nie miałbym nic przeciwko jeśli w świat rpgów wprowadziły by mnie wędrówki po Zapomnianych Krainach Wrót Baldura bądź Icewind Dale, walki z demonicznymi pomiotami Diablo, czy gothikowa historia wyspy Khorinis. Pudełka na sklepowych półkach doskonale robiły to po co je zaprojektowano – kusiły, ale za niemożnością sięgnięcia po znane dzieła stał poważny argument moich rodziców – cena. Tak więc byłem na łasce czasopism, które ówcześnie karmiły graczy głównie point and clickami.

Po traumie wywołanej Jackiem Orlando, nieoczekiwanie w kiosku trafiłem na coś interesującego. Screenshoty nie odbiegały znacząco od obrazków recenzji rozsławionych gier a opis… nie, w sumie wtedy opis schodził na dalszy plan, wystarczyło mi że znalezisko jest rpgiem z elementami strategii czasu rzeczywistego.

Konung: Legenda Północy powstał dzięki rosyjskiemu studiu 1C a jak możemy wyczytać na wciąż działającej stronie gry prace nad nim trwały 2 lata. Jeśli wierzyć twórcom, w ich ojczyźnie, była to też jedna z najlepiej sprzedających się produkcji tamtego okresu. Do kraju nad Wisłą tytuł trafił w drugim numerze skromnego magazynu Ultra Gry. I tu cytat ciekawostka, z tylnej strony okładki pisma:

„Entuzjastów strategii z pewnością zainteresuje fakt, iż Konung jest pierwszą w historii grą RPG, w której wykorzystano prawdziwe algorytmy taktyki zbudowane przez wojskowych na potrzeby armii w czasie Zimnej Wojny.”

Ile w tym prawdy, a ile kiepskiej reklamy gry dowiemy się później, ale od początku.

Konung zachęca już na wstępie. Przygotowane przez 1C intro mogłoby stanowić wyznacznik jakości wprowadzenia w grę dla wielu producentów. W trakcie kilkuminutowej prezentacji wyrenderowanych scen, lektor objaśnia nam dokładnie o co tu właściwie chodzi. Otóż wykuta przez bogów tysiące lat temu Bransoleta Władzy pozwalająca kontrolować śmiertelnych, u kresu ery magii, zostaje ukryta. Strzegący jej smok ma od teraz słuchać wyłącznie zaufanego powiernika pewnego artefaktu, a ten na skraju swojej śmierci dzieli relikt na trzy części. Fragmenty docierają do ludzi reprezentujących odmienne kultury aczkolwiek całą opowieść osadzono w klimacie skandynawskich legend i mitów uzupełniając ją o słowiańskich oraz bizantyjskich bohaterów. Wcielając się w jednego z nich naszym zadaniem będzie skompletowanie wszystkich elementów amuletu.

Poziom trudności rozgrywki zależy od wybranego herosa. Eryk, przedstawiciel jednego z wikińskich klanów północy korzystając z pomocy swoich przyjaciół sprawi, że gra będzie łatwym spacerkiem. Konstantyn to zdecydowanie opcja dla graczy zaznajomionych z tytułem, bowiem zabawa przybyszem z Bizancjum jest dość problematyczna. Pozostaje jeszcze kwestia Wilka, ten zaś oferuje bardzo zróżnicowane zadania. Raz będziemy zbierać od wrogów cięgi wzorem Bizantyjczyka innym znów przysługi dla postaci niezależnych okażą się banalnie proste. I tutaj mała dygresja z mojej strony. Wiele ze znanych mi gier rpg opiera się na bohaterach dobrych lub neutralnych, ewentualnie mamy możliwość określenia swojego charakteru. Konung natomiast to albo opowieść o bratobójcy Eryku, albo chciwym i samolubnym Wilku, Konstantyn wyraźnie odstaje od grupy, ale chcesz być dobrym – będzie trudno.

Twórcy nie wysilili się dobierając najprostszą mechanikę do tego nieco dziwną. Cztery odrębne archetypy wpływają na taką samą liczbę współczynników, jest oczywiście zrozumiałe, że przywódca będzie charakteryzował się większą charyzmą od innych, a wojownik zdominuje wrogów mocnymi ciosami. Co jednak powiecie na to, że aby nosić lepsze rodzaje hełmów potrzebujemy zręczności? Albo także niezrozumiała dla mnie rola żywotności w walce toporem? Dalej jest jeszcze lepiej, otóż każdy szermierz w grze to także dobry kowal ale kiepski budowniczy z kolei łucznicy średnio radzą sobie z pracą w kuźni i równie fatalnie co szermierze wznoszą budowle. To tak jakby móc być słabym, lub jeszcze słabszym. Mając już gotowego na trudy herosa ruszamy w świat Leśnych Krain Północy.

Rozgrywka polega głównie na przemieszczaniu się po lokacjach, rozmowach z bohaterami niezależnymi oraz walce. Zadania z jakimi się zmierzymy są bądź co bądź interesujące i choć zdarzają się proste przygody w stylu zabij dręczące uzdrowiciela mrówki, to poznawanie historii napotykanych postaci jest rewelacyjne. W rozmowach z wodzem jednej z wiosek dowiemy się, że ten stracił w walce kiedyś swego syna. Później przypadkiem odkrywamy, że ten syn został pojmany by stać się kowalem w rywalizującym z osadą przyczółkiem Bizantyjczyków. Inny przykład. Za niegodziwe czyny mieszkańców wioska została przeklęta i od tamtego czasu w jej centrum przebywa Upiorna Królowa. W celu jej wypędzenia, musimy wypowiedzieć zaklęcie a jego fragmenty zdradzą nam oddaleni o kilka lokacji szamani. Zapytacie jaka jest w takim razie rewelacja w przedstawionych zadaniach. Odpowiem – prostota. Pod względem rozbudowania misji, Konung może przypominać Diablo, ale otoczkę fabularną ubrano w bardzo bogate dialogi. Kilka osób może odstraszyć to, że trzeba je czytać ponieważ żadne z nich nie są nagrane.

Z walką bywa różnie. Na początku starcia wyglądają zabawnie, polegając na podejściu do grupy przeciwników, zadaniu ciosu bądź dwóch i ucieczce aż ci zrezygnują z pościgu. I tak w kółko. Kiedy już uda nam się zdobyć lepsze wyposażenie, przepychanki z wrogami stają się banalnie proste co będzie plusem dla osób nienawidzących level scallingu. Sami oponenci dzielą się na kilka rodzajów, są olbrzymie mrówki, mięsożerne rośliny czy nieumarłe ghule i zombie. Wszystkie kreatury możemy napotkać w wielu wariantach magicznych lub jadowitych albo takich które się regenerują. Jest z czym walczyć i przed czym uciekać.

Wspomniane wcześniej elementy gier RTS można całkowicie pominąć, aczkolwiek nie polecam tego robić bo zarządzanie własną osadą jest wybitnie proste oraz ułatwia w pewnym stopniu i tak już trudnego Konunga. By wejść w posiadanie wioski musimy chwycić za broń. W grze rywalizują ze sobą trzy stronnictwa, Wikingowie, Słowianie oraz Bizantyjczycy i skłamałbym bym mówiąc, że łączą je przyjazne stosunki. Samotne atakowanie nieprzyjaciół w tym wypadku rzadko ma sens, a na taką wyprawę warto się przygotować.

Na szlaku często znajdujemy różne przedmioty, z których następnie możemy stworzyć mikstury. Podstawowe przepisy są bardzo proste np. umieszczając w pustej butelce korzeń leczniczy otrzymujemy regenerujący eliksir zdrowia. Ponadto połączenie dwóch takich samych napoi potęguje ich efekt działania. Receptury poznamy dzięki szamanom choć mając ilość złota potrzebną na najdroższy przepis, posiłkując się sejwami w kilka chwil odkryjemy wszystkie kombinacje.

Najwyższa pora na perełkę tej gry. Krainy Północy są zamieszkane przez dziesiątki ludzi. Praktycznie każdy z mieszkańców może stać się naszym podkomendnym, a drużyna będzie składać się z maksymalnie 10 osób, wliczając w to głównego bohatera. Pamiętacie cytat?

„Entuzjastów strategii z pewnością zainteresuje fakt, iż Konung jest pierwszą w historii grą RPG, w której wykorzystano prawdziwe algorytmy taktyki zbudowane przez wojskowych na potrzeby armii w czasie Zimnej Wojny.”

Nie wiem. Naprawdę nie wiem w jaki sposób te algorytmy taktyki miały być przydatne dla wojska. Jednego jestem pewien - gdyby ziściły się czarne scenariusze Zimnej Wojny korzystający z nich żołnierze byliby w niezłych tarapatach. Mam jeszcze taką teorię, w której ten feature miał być faktycznie dodany do gry, ale programista albo zapomniał albo brakło mu czasu na implementację. W każdym razie drużyna już sześciu postaci równa się bitewnemu chaosowi, a decyzje podejmowane przez walczących u naszego boku npców nie raz frustrują. Niemniej warto mieć pod sobą kilku ludzi ponieważ w zdobytej osadzie możemy ich zwolnić. Ci wtopią się w populację wioski i jeżeli znajdzie się wśród nich np. dobry budowniczy to starszy miasteczka pozwoli wznieść nowe konstrukcje.

Graficznie nawet po latach jest przyjemnie. Czuć nordycki klimat a szczegółowe budowle mają niepowtarzalny charakter sakndynawii VII wieku naszej ery. Zarówno menu bohatera, podręczny pasek przedmiotów jak i ogół interfejsu upiększono skromnymi  ozdobami nie wpływającymi na czytelność zawartych w oknach informacji. W oczy kłuje lekko rozmazana mapa. Gorzej jest z dźwiękiem. Utwór wprowadzający nas w grę jest najlepszym kawałkiem tytułu, reszta potrafi drażnić.

Poza wypełnianiem zadań dla NPCów zdobywamy przedmioty, których całkowita liczba kombinacji wyglądu i magicznych właściwości (jeśli zawierzyć Ultra Grze) wynosi około 40 tysięcy. Pomimo że bohater rozwinie się do maksymalnego 13 poziomu, to odpowiednio dobierając ekwipunek przekroczymy maksymalne wartości współczynników postaci.

Konung to tytuł na długie godziny, zmuszający do kombinowania ale jednocześnie zaskakujący mnóstwem możliwości zabawy. Legenda Północy to także trzy zazębiające się o siebie historie odmiennych śmiałków, a świat, pomimo pozorów choć w niewielkiej części zmienia się reagując na poczynania gracza. Produkcja 

Wideoprezentacja gry

3
Notka polecana przez: PK_AZ, Radnon, ZłyBurak
Poleć innym tę notkę

Komentarze Obserwuj


×

PK_AZ karta postaci

Nowy użytkownik
   
Ocena:
+3

„Entuzjastów strategii z pewnością zainteresuje fakt, iż Konung jest pierwszą w historii grą RPG, w której wykorzystano prawdziwe algorytmy taktyki zbudowane przez wojskowych na potrzeby armii w czasie Zimnej Wojny.”

A fanboje historii wojskowości próbują powstrzymać się od śmiechu. Erę wikingów i zimną wojnę dzielą w końcu zaledwie trzy generacje wojen. Faktycznie, warto chwalić się zupełnie niedostosowaną do ery taktyką.

06-07-2015 20:07
×

oddtail karta postaci

Zespolony z forum
   
Ocena:
+2

@PK_AZ: może twórców gry zmyliło to, że w krajach zamieszkanych przez Wikingów jest... zimno? =D Zimna Wojna jest jak znalazł! ;)

10-07-2015 11:10
×

Forest.gwp karta postaci

Nowy użytkownik
   
Ocena:
+1

Przy okazji pisania o Konungu poczytałem też kilka starych recenzji. Fajne rzeczy ludzie pisali m.in. recenzent interii zarzucił grze, że jest kiepska bo nie można używać w niej magii.

10-07-2015 13:38

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.

ZAMKNIJ
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.